Aby uratować wodniczkę, przedstawiciele czternastu państw europejskich podpisali w 2004 roku porozumienie i przystąpili do realizacji programu ochrony tego gatunku. W Polsce się udało. Podjęte działania zahamowały regres polskiej populacji.
Wodniczka jest niewielkim ptakiem z rodziny trzciniaków, dzięki któremu Polska od ponad dziesięciu lat znajduje się w centrum uwagi europejskich ornitologów. Ten mieszczący się w ludzkiej dłoni ptaszek jest najrzadszym migrującym ptakiem śpiewającym Europy i jedynym na kontynencie globalnie zagrożonym gatunkiem. Jego populacja zmalała w ubiegłym wieku o 95 proc. i liczy obecnie około 20 tysięcy par, z czego jedna czwarta gniazduje w naszym kraju. Jest tzw. gatunkiem parasolowym i reprezentuje środowisko torfowisk niskich z całym zespołem zwierząt i roślin tam żyjących. Chroniąc wodniczkę, chronimy więc znacznie więcej niż tylko ten jeden gatunek.
Dzięki realizacji programów ochronnych naukowcy dokładnie poznali wymagania siedliskowe wodniczki i – tak jak podejrzewano – utrata siedlisk jest głównym zagrożeniem dla tego gatunku.

Od samego początku priorytetem było więc przywracanie podmokłych torfowisk do stanu sprzed melioracji. Powrócono również na wybranych obszarach, do starych, zarzuconych przed laty, metod agrotechnicznych. Od 2005 roku objęto ochroną łącznie około 4 tysiące ha. Na około 800 ha usunięto drzewa i krzewy, a dopiero potem rozpoczęto regularne koszenie. Stworzono również trzy nowe rezerwaty, dzięki czemu zagwarantowano wodniczce nowe siedliska o łącznej powierzchni 350 ha. Kolejne 600 ha wykupił już w tym celu Biebrzański Park Narodowy.

Prowadzona inwentaryzacja śpiewających samców, w której uczestniczą wolontariusze z całego świata wykazuje zahamowanie regresu polskiej populacji wodniczki. Sukces jest blisko.
fot. wikipedia.org, publicdomainpictures.net