Już nie tylko w Karkonoszach, ale także w Borach Dolnośląskich Fundacja Ochrony Głuszca nagradza myśliwych, którzy redukują tamtejsze drapieżniki. Do lisiarzy z okręgu jeleniogórskiego trafiły tym razem rewelacyjne pastorały Primos Tigger, ufundowane przez firmę KOLBA.
Konkurs redukcji drapieżników, jeden ze sztandarowych projektów Fundacji Ochrony Głuszca, rozrasta się i dociera do nowych terenów, gdzie myśliwi chronią zagrożone populacje. W okręgu jeleniogórskim FOG nagrodziła w tym roku najlepszych lisiarzy już po raz czwarty – nowością było wyróżnienie nie tylko myśliwych z kół mających obwody łowieckie w Karkonoszach, gdzie żyją cietrzewie, ale także z pięciu kół łowieckich w rejonie Borów Dolnośląskich, gdzie Lasy Państwowe realizują program reintrodukcji głuszca.
– W ten sposób na południowo-zachodnich krańcach Polski chronione są już i cietrzew, i głuszec – mówili przedstawiciele FOG na finale regionalnym, który odbył się 18 maja br. w pięknej scenerii Ośrodka Edukacji Ekologicznej „Jeleniówka” w Chromcu pod Jelenią Górą.
Podczas spotkania wiele mówiono o sensie redukcji drapieżników i jej znaczeniu dla poprawy stanu populacji cietrzewi i głuszców na Dolnym Śląsku. W tym kontekście przypomniano m.in. informacje dr. Artura Pałuckiego, kierownika Działu Edukacji Karkonoskiego Parku Narodowego, przekazane jeleniogórskim myśliwym dwa lata temu, jak wygląda sytuacja cietrzewia w polskich i czeskich Karkonoszach.
Wówczas liczbę kogutów cietrzewia na tym terenie szacowano na kilkaset sztuk, a dr Artur Pałucki w swoim wystąpieniu ostrzegał, że zmiany w przyrodzie, a przede wszystkim rosnąca presja człowieka na tym terenie i gwałtowny wzrost liczby drapieżników w ostatnim dziesięcioleciu, największego wroga cietrzewi, wciąż tworzą potężne zagrożenie dla tych ptaków. Chromcu, że sytuacja jest stabilna, choć mogłoby być lepiej. Światełkiem w tunelu jest dotacja unijna, jaką otrzymało Nadleśnictwo Szklarska Poręba na realizację szeroko zakrojonego projektu ochrony i reintrodukcji cietrzewi w Sudetach. W projekcie zaplanowano również wsparcie redukcji drapieżników. Daje to nadzieję, że wrócą czasy, kiedy będziemy mogli być spokojni o los kuraków na tym terenie.
– Nie da się tego zrobić bez intensywnej redukcji drapieżników, mocno to akcentowali w Chromcu i przedstawiciele FOG, łowczy okręgowy z Jeleniej Góry Kazimierz Koncewicz, i Ryszard Anglart z Nadleśnictwa Ruszów, nadzorujący projekt reintrodukcji głuszca w Borach Dolnośląskich w ramach unijnego programu Life. W tym kontekście przypominano, że już rok temu, podczas jeleniogórskiego finału IV edycji konkursu redukcji drapieżników FOG, dr Ryszard Anglart przedstawił zebranym wówczas myśliwym w swojej prezentacji wymowną zależność między obecnością lisów i innych drapieżników na danym terenie a możliwością przetrwania głuszca.
Wynikało z niej, że blisko 75 proc. wszystkich upadków głuszców to rezultat ataków drapieżników, a zaledwie kilkanaście procent to efekt chorób czy innych czynników, np. atmosferycznych. W tym roku Ryszard Anglart dodał do tego nowe ważne informacje. Obserwacje i badania, prowadzone w Borach Dolnośląskich, jednoznacznie wskazują, że redukcja drapieżników to podstawowy warunek sukcesu wsiedlania głuszca. Jeśli bowiem przed rozpoczęciem akcji redukcji średnia przeżywalność wsiedlanych głuszców wynosiła 70 dni, to od momentu wprowadzenia intensywnej redukcji wskaźnik ten wzrósł do 226 dni!
– Łącznie – mówił nadleśniczy z Ruszowa – na objętym redukcją terenie 80 tysięcy hektarów odstrzelono już 2600 drapieżników, choć plan zakładał odstrzał 2100 do końca 2018 roku. W 67 procentach były to lisy, w 10 procentach kuny, 9 – jenoty, 8 – borsuki. Znamienne, że odstrzelono również 118 szopów, co wskazuje, że gatunek ten powoli zasiedla nasze łowiska i już niedługo będzie poważnym problemem.
– W efekcie – mówił Ryszard Anglart i to była dobra wiadomość dla przyrody i dla myśliwych – w Borach Dolnośląskich od trzech lat obserwuje sie udane toki i lęgi!
Ważnym elementem, który podkreślali myśliwi na jeleniogórskim finale, jest fakt, że w łowiskach, gdzie intensywnie redukuje się drapieżniki, widać także odbudowę populacji innych gatunków zwierzyny, przede wszystkim zajęcy.
– Mamy wielką satysfakcję, że nasze działania chronią cietrzewia i głuszca – mówili lisiarze – ale do dalszej aktywności mobilizują nas również zwiększające się stany zwierzyny drobnej.
Warto podkreślić, że kolejna edycja konkursu Fundacji Ochrony Głuszca pokazała, że w Karkonoszach większość myśliwych z oddaniem i z efektami zmniejsza presję drapieżników. Dwa lata temu najlepsi lisiarze z 9 kół uczestniczących w naszym konkursie strzelili w ostojach cietrzewia 63 lisy, 4 jenoty, 2 kuny i borsuka, w ostatnim sezonie lisiarze z 10 już kół łowieckich – nagrodzeni pastorałami Primos Tigger Stick Gen 2, ufundowanymi przez firmę KOLBA – strzelili 149 drapieżników, a w kołach odstrzelono ich w sumie 417.
Myśliwi z Borów Dolnośląskich, dodatkowo motywowani środkami z programu, mogli się pochwalić jeszcze lepszymi rezultatami. Pięć tamtejszych kół łowieckich strzeliło łącznie 637 drapieżników, w tym absolutny lider – Koło Łowieckie „Ostoja” z Jeleniej Góry – 310. Pięciu nagrodzonych myśliwych odstrzeliło ich w sumie 210.
Nie wszystkie koła łowieckie biorące udział w naszym konkursie mają takie same warunki i trudno porównywać zaangażowanie przez pryzmat wielkości pokotu po sezonie, ale spoglądając na efekty, widać łowiska, gdzie pewnie można jeszcze „trochę” zwiększyć odstrzał. Formuła poszerzona o kolejne obwody ze strony fundacji zawsze wiąże się z większym zaangażowaniem w poszukiwanie sponsorów. Dlatego mamy nadzieję, że w kolejnej edycji nie będzie już takich dysproporcji. Podsumowanie programu „Bezpieczna ostoja” w Karkonoszach już za rok!
Bartosz Głębocki / fot. Alamy, Shutterstock.