Sukces programu redukcji drapieżników w ostojach głuszców w Gorcach i Beskidach spowodował, że do naszej akcji włączyliśmy myśliwych z Karkonoszy i województwa warmińsko-mazurskiego. Po kilku miesiącach funkcjonowania możemy poinformować o jej przebiegu.
Najważniejszym celem naszej akcji było uświadomienie myśliwym, że bez ich pomocy głuszce, cietrzewie i jarząbki nie mają szansy na przeżycie. I ten zamiar udało się nam zrealizować. W każdym z obwodów myśliwi zwiększyli odstrzał drapieżników, odnotowują spotkania z leśnymi kurakami oraz ochronę ich tokowisk.
Świetnym przykładem są działania myśliwych polujących na terenie Nadleśnictwa Jedwabno, a dokładnie na byłym poligonie wojskowym Muszaki. Cietrzewie występowały tu od zawsze jednak ze względu na zwiększenie się populacji drapieżników i dzików liczebność kuraków drastycznie spadła. Choć cietrzew nie należy u nas do gatunków łownych, myśliwi postanowili go chronić, odstrzeliwując w miejscach tokowisk i lęgów jak największą liczbę lisów i innych drapieżników.
W tym roku w jednym z kół łowieckich dzierżawiących obwody na terenie byłego poligonu na zaplanowanych do odstrzału 50 lisów strzelono już 40, wykonano cały plan odstrzału borsuków i znaczną część planu jenotów. Koło wystąpiło o zwiększenie planu. Ponadto członkowie koła biorą udział w wykaszaniu nieużytków rolnych, na których odbywają się tokowiska.
Lisy strzela się ze wzmożoną intensywnością również w sąsiednim kole, na którego teren cietrzewie zalatują z sąsiedniego obwodu. Jak twierdzi prezes koła Ryszard Schuetz, ogłoszenie przez Fundację Ochrony Głuszca konkursów dla najaktywniejszych lisiarzy stanowi dla myśliwych dodatkową motywację.
Dla myśliwych z Dolnego Śląska ochrona cietrzewia występującego na zboczach Gór Izerskich stała się sprawą priorytetową. Wielu polujących na grubego zwierza coraz częściej decyduje się na odstrzał rudzielca czy innego prześladowcy leśnych kuraków. Marzeniem myśliwych polujących w tamtych obwodach jest, aby każdy choć raz w życiu miał okazję do obserwacji tych wspaniałych ptaków i ich toków. W wielu kołach utrwaliła się świadomość, że „czarny rycerz” uatrakcyjnia łowisko. Myśliwi z zagranicy chętniej przyjeżdżają w strony, w których będą mieli okazję obserwacji wielu różnych gatunków.
W obwodach kół należących do ZO PZŁ w Jeleniej Górze myśliwi sami fundują nagrody dla kolegów, którzy odstrzelą najwięcej drapieżników. W jednym z obwodów Koła Łowieckiego „Ostoja”, położonym na terenie Nadleśnictwa Ruszów, prowadzona jest reintrodukcja głuszców. Gospodarze łowiska zapraszają myśliwych z innych kół, którzy mają norowce. Efekty są znakomite: podczas jednego polowania z psami na norach udało się odstrzelić cztery lisy i dwa borsuki.
Przyznane przez naszego partnera nagrody – zestawy ubraniowe firmy Jahti Jakt – zmobilizowały myśliwych z terenu Gorców. W tym sezonie lisy strzelano nawet podczas wiosennych polowań na rogacze. W Kole Łowieckim „Głuszec” z Nowego Targu, gdzie już od dwóch lat zwiększono odstrzał drapieżników, cietrzewie spotyka się coraz częściej na obszarach tokowisk.
W Beskidzie Śląskim powstają specjalne nęciska, na których strzela się drapieżniki. Myśliwi szkolą się w sztuce wabienia i osiągają już pierwsze rezultaty. W Kole Łowieckim „Głuszec” z Wisły do tej pory strzelono kilkanaście lisów oraz kilka borsuków i kun. A sezon dopiero się rozpoczyna! Cieszy nas fakt, że w aktywną ochronę leśnych kuraków tak chętnie angażują się młodzi koledzy, którzy twierdzą, że dbając o głuszce i cietrzewie, promują polskie łowiectwo. Pokazują w ten sposób, że myśliwi dbają nie tylko o te zwierzęta, na które polują.
Celowość naszych działań potwierdza zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Wisła mgr inż. Zenon Rzońca, który już od kilkunastu lat zajmuje się hodowlą wolierową głuszców w tymże nadleśnictwie.
– Dzięki zaangażowaniu myśliwych udaje nam się wsiedlać głuszce nie tylko w Beskidzie, ale i na Podkarpaciu. W latach 2008, 2009 i 2011 na terenie nadleśnictwa wykładaliśmy makiety gniazd głuszców. Chcieliśmy się przekonać, jak wiele z nich zostanie zniszczonych przez drapieżniki. W pierwszym roku pozostało w całości zaledwie 5 proc. gniazd, w 2009 roku, kiedy rozpoczął się intensywny odstrzał lisów, przetrwało 16 proc. W 2011 roku – po trzech latach intensywnego odstrzału drapieżników – ocalało 35 proc. sztucznych gniazd.
– Myśliwi to również doskonali, baczni obserwatorzy przyrody. Dzięki nim dowiedzieliśmy się, że w tym roku na stokach Baraniej Góry przebywały dwa stada rodzinne głuszców. Ptaki widziano podczas rykowiska, więc mamy nadzieję, że jako prawie już dorosłe osobniki przeżyją zimę i w przyszłym roku zasilą tamtejszą populację.
Według Rzońcy, bez myśliwych nie da się chronić kuraków leśnych. Dowodzi tego przykład Austrii – tam do dziś poluje się wiosną na głuszce i cietrzewie, a populacja tych ptaków nie maleje.
Wacław Matysek